08-09 października 2001, przed hotelem i koncert, Paris
Z moją żoną Lidzią, pojawiliśmy się w Paryżu w niedziele. 07.10.2001, ale
pierwszy dzień kiedy byliśmy w szoku i odbyliśmy bliskie spotkania trzeciego
stopnia, to Monday 08.10.2001.
Ale od początku. Pojechaliśmy do Parisa na tydzień, na koncerty i zwiedzanie
oczywiście. Wyruszyliśmy w miasto w Monday, jeden dzień przed pierwszym
koncertem. Na "szanse-lize" byliśmy ok. 12 i szliśmy do Łuku Triumfalnego, gdy po
lewej stronie przy jednej z restauracji zauważyliśmy trzech "paparazzi"
wyczekujących na kogoś "famouz". Ledwo wyjąłem aparat a z restauracji wyszedł
Paul McCartney z nową żoną i zrobiłem mu fotkę!!! Krzyknąłem do Paula:
Hey Paul!, a on: Halo I see you!. Byliśmy w szoku, to był znak, po rozmowie z fotografami
dowiedzieliśmy się że są w hotelu Four Seasons i przyjechali dzisiaj!!! Gdy
podeszliśmy pod hotel spotkaliśmy tutejszych fanów: Charlotte, David'a i
Christopher'a byli spoko, ale ich angielski, a właściwie brak jego znajomości nas
zadziwił.
Na migi niestety, dowiedzieliśmy się że:
- depeche MODE przyjechali dzisiaj 08.10.2001
poniedział
- Dave wyszedł z hotelu na miasto.
- Martin i Andy są jeszcze w hotelu.
Dziś rano kiedy przyjechali,
Chris dał Dave'owi T-Shirt z Jezusem i napisem Thanks God I am V.I.P
podobno był bardzo zadowolony. Hotel Four Seasons znajduje się obok równie
ekskluzywnego hotelu Prince de Galles, vis'a vis hoteli jest podjazd tylko dla
limuzyn i taksówek. Miedzy uliczką, a główną ulicą jest przystanek autobusowy,
który obraliśmy za strategiczne miejsce. Po kilku chwilach z hotelu wyszedł gość
z ekipy depeche MODE po przejściu uliczki skręcił za rogiem kamienicy. Czuliśmy ze
coś się niedługo wydarzy!!! Po około 15min. z odległości ok 100 m zobaczyłem
gościa z ekipy i... Dave'a który nadchodził od prawej strony hotelu.
Krzyknąłem do Lidzi, Charlotte, David'a i Chris'a że idzie!!! Mieliśmy
przygotowane aparaty fotograficzne, kartki, okładki płyt. Kiedy do nas
podchodził trzęsły nam się nogi a serce waliło jak dzwon, uśmiechnąłem się do
Dave'a o on założył okulary, kiwną głową i powiedział: OK! Wtedy
podeszliśmy wszyscy do niego bardzo spokojnie z uśmiechami, a moja żona nie
kryła wzruszenia. Powiedzieliśmy mu, że go kochamy i przyjechaliśmy z Polski!!!
Dave na to:
- Bardzo Dziękuje!!! Doceniam to!!! Dziękuje!!! Jestem Zaskoczony!!! Zaprosił nas do wspólnego zdjęcia mówiąc: - Ok!!! Chodzie Tutaj!!!
Objął
nas, potem rozdawał autografy, niestety mieliśmy ze sobą tylko bilety na
przyjazd do Parisa i właśnie na nich Mr.G zaszczycił nas swoim
zamaszystym podpisem. Trudno mi opisać co wtedy czuliśmy... chyba nie można tego sobie
wyobrazić. Po odprowadzeniu Dave'a do samych drzwi hotelu i kilkunastu
minutach przeżywania i niemal płaczu, czekaliśmy na kolejny miły akcent.
Wiedzieliśmy że Andy i
Martin są w hotelu. I właśnie stało się! ku naszemu zaskoczeniu nagle
Martin pojawił się przed hotelem ze swoją panną !!! podszedłem do Marta ,
podałem mu dłoń!!! i powiedziałem:
- Hej Martin!!!Jesteśmy z Polski czy możemy zrobić sobie z Tobą
zdjęcia?!!! a on: Ok! Dzięki, Ok ale szybko!!! rozdał autografy, ale do
pozowania zdjęć nie dał się namówić, więc musieliśmy radzić sobie sami ;-(.
Kiedy już rozdał wszystkim graf, krzyknąłem do niego: - Do zobaczenia jutro!,
a Martin: - Jutro będziemy filmować show.
- Słucham!? Naprawdę?
- Tak!! Jutro! Zapytałem czy będzie to filmował Anton?, a Martin z
uśmiechem :
- Tak , Tak!!! Anton!!!
Odprowadziliśmy wzrokiem
Martin'a i jego żonę do pasów na przejściu dla pieszych i kiedy było zielone
światło a Oni byli już w połowie przejścia jakiś samochód nadjeżdżający z prawej
strony niemal nie przejechał Martin'owi po butach!!! Krzyknęliśmy: -
Uważaj!!!Martin zatrzymał się i rozejrzał jak grzeczne dziecko w
lewo, potem w prawo i jeszcze raz w lewo i przeszedł bezpiecznie na drugą
stronę!!! UFFF...
Później dowiedzieliśmy się ze francuscy kierowcy , nie zwracają Remarks na światła
na przejściach dla pieszych a na niektórych skrzyżowaniach ,jest dodatkowa
sygnalizacja świetlna z napisem: "KIEROWCO, PIESZY MA PIERWSZENSTWO!!!" Po około
3 godzinach Martin wrócił z zakupów ale oddzielnie, swoją kobietę
puścił... przodem, wróciła kilka minut przed nim. Po Martin'ie
zauważyliśmy Peter'a i Christian'a. Zrobiliśmy sobie z nimi fotki,
byli tak zakręceni że weszli do hotelu obok!, potem się wycofali z uśmiechami na
twarzach. Czekaliśmy jeszcze na Andy'iego ale okazało się, że jest w
hotelu i niedługo wszyscy wyjdą na nocny spacer. Jak ostrzegł nas Tony
(ochroniarz chłopaków) jeśli podejdziemy do nich zbyt blisko i będziemy chcieli
zrobić z nimi zdjęcia lub prosić o grafy, to nas odepchnie. Mamy zachować
respect bo mają się przejść ulicą do jednego z pubów. I tak się stało,
wyszli, ale bez Dave'a ;-( przeszli na drugą stronę ulicy do pubu "LA
VERANDE" gdzie zostali do późnej nocy.
09 października 2001, Pierwszy koncert Hala BERCY
Na
ten koncert czekaliśmy szczególnie podnieceni, przecież mieli to nagrywać!!! na
DVD, musimy być blisko! mamy dwie polskie flagi: pierwsza z napisem "THANX 4
POLAND" trzymana przeze mnie, a druga z "NEXT TIME WITH ALAN!" przez
Lidzie. Przyszliśmy pod hale ok. 14. Pełen komfort , kultura, kilka rzędów
bramek, spokój, istna sielanka, słoneczko! zupełnie inaczej niż 2 września ;-(.
Czekaliśmy tak do 19 a w hali... byliśmy blisko w 3 rzędzie!!! Pierwsze
wrażenie: sektory z miejscami numerowanymi to czerwone krzesełka, duży wiszący
na środku hali telebim, ogólnie mniejsza hala niż
Pages Arena w Pradze, ale o
wiele bardziej sławna wręcz kultowe miejsce. Zwróciłem uwagę na kamery: patrząc
na scenę - dwie po prawej i po lewej stronie ok 40 m od sceny, bliżej sektor dla
kamery na wysięgniku też po prawej stronie i dwie kamery po boku. Właśnie
stanęliśmy po prawej stronie sceny, między pierwszą bramką a sektorem dla
kamery. Niemal pełen komfort , za nami nikt nie stoi tylko co jakiś czas
podchodzi ochroniarz, będziemy mogli spoko trzymać wysoko polskie flagi!!! Od
sufitu naliczyłem co najmniej 30 wiszących mikrofonów co jakieś 15-20m. Jest już
duszno, psychodeliczna muzyczka jak zwykle, cały czas jeszcze jasno, palacze w
swoim żywiole, czuć trawę! jeszcze ten dym. Rozglądamy się po hali... widzę dwie
flagi niemieckie jedna po prawej stronie w sektorze numerowanym na koronie, a
druga w pierwszych rzędach po środku z napisem UWE. W sumie szkoda ze nie widzę
innych rodaków, ale trudno. Meksykańska fala, kamera na wysięgniku tuż nad
naszymi rękami coś jak In Your Room
[84] z Devotional Tour na VHS,
oklaski, krzyki goście z francuskiego fan klubu na trybunie mocują flagę WE
ARE MODE NATION WE ARE IN BERCY ROOM.
Musze się przyznać, ze to już 3 koncert z suportem "gadżeta" jaki widzieliśmy i co raz
bardziej ich muzyka mi wchodzi!!! O godzinie... 21:20 zgasło światło i zaczęło
się show. Standardowe, bardziej wyreżyserowane, Dave skakał, krzyczał,
tańczył jak zwykle super, Martin podskakiwał chyba jeszcze wyżej!!!
Andy nic specjalnego, te samy gesty, trochę zmienił bo jak podnosił
podkoszulek to spadły mu okulary i był trochę zmieszany!!! Nie będę opisywał
całego koncertu bo niczym oprócz
It Doesn't Matter Two
[8] i wołaniem publiki I Feel Loved!!! się nie różniło, sami będziemy mogli
zobaczyć to na DVD już wkrótce! Ale ogólnie... koncert jeden z najlepszych jakie
było nam przeżyć !!! Widać było, że jest to nagrywane. Bootleg już dostępny, a
co do żabojadów, śpiewają głośno, ale nie tak jak Polacy. Super nagłośnienie i
przestrzeń w hali powodowało ze było to show!!! Gdyby nie to, że nie było wody,
a ochrona bacznie wypatrywała każdego błysku i zabierała aparaty wystawił bym
ocenę 5.
Opisze według mnie najlepszy moment na całej trasie, osobiście moment który zapamiętamy
do końca życia. Jak już wspomniałem mieliśmy dwie flagi które trzymaliśmy wysoko
jak tylko możemy i długo tak aż nie zdrętwiały nam ręce. Przy
When The Body
Speaks [84], przy ciiiiichoooooo... krzyknąłem do Dave'aWE LOVE
YOU!!!, a on uśmiechnął się i pokiwał głową w naszą stronę. Już wtedy
czułem z nim kontakt! Przez wszystkie piosenki darliśmy się jak zwykle dając z
siebie wszystko, ale moment kulminacyjny przyszedł dopiero na
Neve Let Me
Down Again [84].
W Berlinie 2001.09.06 też staliśmy w 3 rzędzie po prawej stronie i z całych
swoich sił przy Enjoy The Silence [84] rzuciłem flagę, która niestety nie
doleciała ;-((( byłem zawiedziony bo po chwili Dave podszedł bliżej i
wtedy może by mi się udało! Czekałem więc na kolejne show i coś mi mówiło że
może w Paryżu się uda!!!
I stało się!!! Właśnie przy
Never Let Me Down Again [84], gdy już wszystkie ręce
falowały Dave podszedł pod naszą stronę wypatrując tłumu śpiewającego
refren, w tym momencie zwinąłem flagę w lewym ręku przerzuciłem do prawej i z
całych sił rzuciłem w kierunku Dave'a, a flaga poleciała i zawisła na
mikrofonie który był na stojaku trzymany przez Dave'a!!!
Zamurowało nas, nie wiedziałem co robić! A Dave najwyraźniej zdziwiony
też osłupiał!! Polska flaga wisi na mikrofonie w hali Bercy!!! Powiedział tylko
GOOOD SHOOOT!!! i prawą ręką ściągnął flagę z mikrofonu odrzucając ją na bok.
Ten moment tak utkwił nam w pamięci, że jak to opisuje trzęsą mi się ręce!!!
spełniło się moje kolejne marzenie!!! Haven Can You See What I See!!!
Mam tylko nadzieje że tego nie wytną i na DVD będziemy mogli wszyscy podziwiać
polską flagę na mikrofonie Dave'a!!! Zespół pożegnał się ukłonami i
całusami!!! Zeszli ze sceny, a my jeszcze nie mogliśmy uwierzyć w to co się
stało. Kilku Francuzów przybijało ze mną piątki i mówiąc Mr. FLAG! Na nogach jak
z waty, spoceni i bardzo spragnieni po zakupie bardzo drogiej wody wróciliśmy do
hotelu.
Minios
Relacja z koncertów w Paryżu oryginalnie ukazała się w 6
numerze fan-zinu [SHAME].