Słuchałem sobie w sobotę Listy Przebojów Trójki, gdy
Niedźwiecki zapowiedział koncert zespołu depeche MODE. Fanem może jeszcze nie
byłem, ale wszystkie płyty znałem. Wałkowałem wtedy na okrągło Some Great Reward.
Jako, że w lipcu zarabiałem kasiorkę na resztę wakacji postanowiłem, że
pojedziemy z dwoma kumplami do Warszawy na ten koncert.
Warszawa przywitała nas upałem. Na słupach w okolicy
Centralnego były porozwieszane plakaty informujące o koncercie. Była też
informacja, że w Domach Towarowych Centrum (albo Wars, albo Junior) będą
sprzedawane bilety. Udaliśmy się tam i byliśmy pierwsi w kolejce. Kolejka szybko
się wydłużała. O ustalonej godzinie przyszedł starszy pan. Rozłożył turystyczny
stolik. Postawił na nim metalową kasetkę, wyjął plakat i zaczął sprzedawać
bilety.
Ucałowałem bilety i poszliśmy w miasto. Po mieście chodziły
grupki fanów depeche MODE i zacząłem już czuć mrówki na plecach, bo wiedziałem, że wydarzy
się coś niesamowitego. Było dużo czasu, więc tradycyjne lody w Hortexie i
poszliśmy do kina Relax na film z Davidem Bowie "Zagadka nieśmiertelności".
Pamiętacie ten film. Pojawił się tam zespół Bauhaus z hiciorem "Bela Lugosi's
Dead".
Po filmie pod Torwar a tam już sporawy tłum. Nie będę ukrywał,
że najlepiej prezentowali się fani z Niemiec, czy Anglii. No ale takie były
biedne czasy. Siedzieliśmy na trawie obok Torwaru. Kiedyś w miejscu gdzie teraz
jest parking była trawa. Pod Torwar podjechał autobus Orbisu i z hali wyszli
wszyscy członkowie depeche MODE. Mieli próbę przed koncertem. Szybko weszli do autobusu.
Dave usiadł po lewej stronie autobusu. Ja podbiegłem do szyby i
przybiliśmy sobie piątkę przez szybę. Byłem zajarany jak 150.
Wtedy też ochrona traktowała ludzi jak bydło. Widać taka nasza
polska tradycja. Miejsce miałem jakieś 50-60 metrów od sceny. Można było spotkać
tu i ówdzie chodzące Vipy. Ja spotkałem Marka Jackowskiego z Maanamu i Macieja
Januszko z Mechu.
Pamiętam, że bardzo podobał mi się support. Na scenę wyszli
ubrani w białe kitle muzycy i zrobili fajne show.
Koncert depeche MODE był mega zaczepisty. Ja swoją koncertową "karierę" rozpocząłem w 1982
roku koncertem BUDGIE. Potem był IRON MAIDEN, UFO, CLASSIX NOUVEAUX.... No ale
to było MEGA. Samego koncertu nie opisuję, bo zapewne duża większość go zna z
Bootlegów audio/video. Wracałem po tym koncercie już jako FAN.
A było to fajne koncertowe lato, bo w sierpniu w Gdańsku byłem
jeszcze na Classix Nouveaux (drugi raz) i 30 sierpnia w Sopocie wystąpił
KAJAGOOGOO. Po koncercie depeche MODE na ścianach zacząłem gromadzić plakaty. I od tego
czasu stałem się zbieraczem vinyli.
daRek
Relacja oryginalnie ukazała na stronach PFDM, (maj 2011)